Dla pracujących dzisiaj ośmiogodzinny dzień pracy to coś normalnego. Oczywiście nie oznacza to, że każdy pracuje osiem godzin – niektórzy pracują mniej, niektórzy więcej, niektórzy pracują nieregularnie. Jednak to osiem godzin pracy dziennie jest standardem, do którego się przyrównujemy. Skąd się wzięła koncepcja ośmiu godzin spędzanych w pracy? Wszystko zaczęło się w czasie rewolucji przemysłowej w Wielkiej Brytanii. Gdy zaczęto budować fabryki, które zorganizowały ludzką pracę, zapotrzebowanie na siłę roboczą wzrosło. Normalne było zatrudnianie dzieci, oraz praca sześć dni w tygodniu przez 10 do 16 godzin dziennie! W 1810 roku walijski reformator i zwolennik utopijnego socjalizmy Robert Owen sformułował żądanie 10-godzinnego dnia pracy. Ponieważ nie był oderwanym od rzeczywistości teoretykiem, ustanowił tą zasadę w należącym do niego zakładzie pracy w New Lanark w Szkocji. Zakład stał się przykładem dobrego zarządzania i sukcesu, mimo ludzkiego traktowania pracowników. [caption id="attachment_185910" align="aligncenter" width="645"] Robert Owen[/caption] W 1817 roku Owen poszedł o krok dalej. Sformułował i ogłosił zasadę: Osiem godzin pracy, osiem godzin wypoczynki i osiem godzin snu. W tamtych czasach dla wielu było to nie do pomyślenia. Oczywiście co innego zasady w prywatnej firmie, a co innego regulacje prawne. W 1817 roku nikomu się nie śniło aby regulować zasady między pracodawcą i pracownikiem. Takie prawa pojawiły się dopiero w 1847 roku, kiedy kobiety i dzieci Anglii otrzymały zapewnienie dziesięciogodzinnego dnia pracy. Dodatkowo, dzieci w wieku 9-13 pracujące w fabrykach (czyli: ciężko), od 1833 roku mogły pracować tylko osiem godzin dziennie. Dzieci powyżej 14 roku życia mogły pracować 12 godzin. W 1848 roku, po francuskiej Rewolucji Lutowej, pracownicy francuscy otrzymali gwarancję… 12 godzinnego. Pierwsi zapewnienie ośmiogodzinnego dnia pracy otrzymali wykwalifikowani pracownicy w Nowej Zelandii i Australii. Stało się to już w latach 1840-1850. Robotnicy w innych krajach musieli jeszcze poczekać. Najczęściej dopiero do początków XX wieku. Dla przykładu, po raz pierwszy umowy na 8h pracy dziennie w Niemczech zaczęto podpisywać dopiero w 1900 roku (pierwszym zakładem który wprowadził tą zasadę była fabryka Zeissa w Jenie). We Francji, zdawało by się, że rewolucyjnie czujnej, po raz pierwszy 40-godzinny tydzień pracy wprowadzono dopiero w 1936 roku. W Stanach Zjednoczonych prezydent Ulysses S. Grant podpisał proklamację nadającą ośmiogodzinny dzień pracy pracownikom państwowym w roku 1869. Pracownicy przedsiębiorstw prywatnych i wszyscy pozostali otrzymali te gwarancje dopiero w latach 50-tych XX wieku. W Polsce pierwsza taka obowiązująca wszystkich regulacja to ustawa o czasie pracy z 1919 roku. Jak donoszą informacje prasowe z 20-lecia międzywojennego, była ona przestrzegana głównie w większych zakładach pracy, ze względu na możliwość przeprowadzenia inspekcji w zakładzie. W małych, borykających się z problemami finansowymi, i nie mających zorganizowanych pracowników firmach bywało różnie z uszanowaniem praw pracowników. A dziś? Co możemy powiedzieć o ośmiogodzinnym dniu pracy? Czy jest przeżytkiem (jak pisze w swojej książce „The 4 Hour Workday” Tim Ferris), bo wydajność pracy wzrosła od początków XX wieku? Czy też marnotrawstwem, jak pisze w „Getting Things Done” David Allen – który podkreśla że odruchowo dzielimy pracę na ośmiogodzinne odcinki i zadania, które moglibyśmy zrobić w trzy godziny, zajmują nam cały dzień, bo taką mamy jednostkę? Na co dzień obserwujemy sytuacje, w których ktoś pracuje więcej, ale zapłacone ma za 8h bo taki jest standard, i odwrotne – że ktoś przepracował efektywnie zaledwie godzinę, ale „dniówka się należy”. Na pewno możliwości jakie daje technologia i nowe formy komunikacji umożliwiają inną organizacje pracy niż przed stu laty. Czy nie czas przestać myśleć w kategoriach ośmiogodzinnych?
Na Święto Pracy: Skąd się wziął ośmiogodzinny dzień pracy?