Ulica wygląda jak rój kłębiących się owadów o różnych kształtach, pokrzykujących na siebie wzajemnie klaksonami, a mieszanina dźwięków wydawanych przez silniki potęguje wrażenie, że jest się w środku ula, w którym pierwszeństwo ma ten, kto jest większy. Do tego drapiąca gardło zawiesina wisząca w powietrzu sprawia, że choć robisz głęboki wdech to masz wrażenie, że ledwo zaczerpnąłeś powietrza w płuca. Tak wygląda przeciętny dzień na ulicach Bangkoku, liczącej ponad 8 milionów mieszkańców metropolii w Tajlandii.
Motoryzacja dotarła w ślepy zaułek i nie pomoże nawet Google ani Tesla