Środowisko startupów do tej pory kojarzyło się z luźną, przyjacielską atmosferą. Spotkania startupowców to raczej piwo i pizza niż oficjalne imprezy, na których brak krawata jest postrzegany jako nietakt. Ale to się zaczyna zmieniać. Do tej pory nieformalne środowisko, chce mieć własnych lobbystów. Takich pod krawatami, którzy będą starać się wpływać na urzędników.
Polskie startupy idą w lobbing. Ma to w ogóle sens?